Zanim ratownicy medyczni przywieźli Daniela Dilce'a na zajęty oddział urazowy szpitala Strogera wczesną niedzielę, lekarze niewiele mogli zrobić, by uratować mu życie.

Krew wyciekała z ran 35-latka i promieniowała na białe prześcieradła pod nim, gdy monitor serca zgłaszał nieprzerwaną płaską linię. Resuscytacja krążeniowo-oddechowa nie zadziałała podczas jazdy karetką z dzielnicy North Austin, gdzie został postrzelony, gdy siedział w pojeździe przed swoim domem. Nie miał pulsu od 20 minut.

„Więc czas śmierci jest teraz”, powiedział chirurg urazowy dr Andrew Dennis o 2:13 w nocy do ratowników medycznych stłoczonych wokół ciała. Nastąpiły okresy ciszy, gdy Dennis badał rany na plecach, ramieniu i twarzy Dilce'a.

„Są pacjenci, których możesz uratować, i są pacjenci, których nie możesz. Musisz pracować w granicach, które daje ci Bóg” – powiedział Dennis, a jego oczy były podkrążone podczas nocnej zmiany w jednym z najbardziej ruchliwych ośrodków urazowych w kraju.

Dilce był jedną z pięciu osób śmiertelnie postrzelonych w Chicago podczas gorącego, pełnego przemocy weekendu. Trzydziestu czterech innych zostało zastrzelonych. Jak dotąd liczby te przewyższają krwawy rok 2012. Od początku ubiegłego tygodnia liczba zabójstw wzrosła o około 35 procent w porównaniu z tym samym okresem w 2011 roku; liczba strzelanin wzrosła o 11 procent.

To był stresujący weekend dla chicagowskiej policji. Po raz pierwszy w tym roku departament zaoferował funkcjonariuszom nadgodziny, aby stłumić przemoc w opanowanych przez gangi dzielnicach po południowej i zachodniej stronie, zapobiec atakom tłumu, takim jak te wzdłuż korytarza Michigan Avenue w zeszły weekend i zapewnić bezpieczeństwo wizyta prezydenta Baracka Obamy.

Kiedy wybuchła nieuchronna przemoc z użyciem broni, Dennis i jego zespół w Stroger rzucili się na ratunek rannym, lecząc siedem ofiar postrzałów od sobotniego wieczoru do niedzielnego popołudnia.

Dennis powiedział, że w niektóre weekendowe wieczory na oddział urazowy szpitala powiatowego trafia aż 15 ofiar postrzałów. Chociaż Dennis był wyraźnie zmęczony w miarę upływu godzin, Dennis, główny chirurg tej nocy, wnosił energię do swojej pracy, wykonując nacięcia, znajdując zakopane kule, zszywając rany i szkoląc mniej doświadczonych lekarzy. Żartował ze zmęczenia, ale nadzorował też lekarzy.

Do godziny 1:10 zapełnionych było 12 z 14 stanowisk oddziału przeznaczonych dla pacjentów urazowych. Ranni byli podłączeni do maszyn, które podawały płyny i monitorowały pracę serca. Było tak tłoczno, że Dennis zadzwonił po pomoc do innego chirurga urazowego, co zrobił tylko kilka razy w ciągu ostatnich kilku lat.

Pacjenci przybyli na oddział z różnych powodów, od przyziemnych po niezwykłe — nietrzeźwy dziadek został potrącony przez pojazd, gdy niósł wnuczkę. Oboje wymagali leczenia.

Ale rany postrzałowe są stałą rzeczą w upalne weekendy, powiedział Dennis. Powiedział, że lekarze i pielęgniarki nie oceniają swoich pacjentów na podstawie ich stylu życia.

– Nie obchodzi mnie… co zrobiłeś. Zaopiekujemy się tobą – powiedział. – A później zapłacisz temu człowiekowi za wszystko, co zrobiłeś.

Jednostka urazowa widzi skutki przemocy z użyciem broni, która wzrosła ku konsternacji burmistrza Rahma Emanuela i nadinspektora policji Garry'ego McCarthy'ego, którzy argumentowali w zeszłym tygodniu, że miasto ma „problem z percepcją”. McCarthy zwrócił uwagę, że chociaż liczba zabójstw i strzelanin wzrosła w ciągu roku, liczby te poprawiły się w ostatnich tygodniach. Ponadto ogólna przestępczość spada.

Chcąc powstrzymać strzelaninę, miasto oferowało nadgodziny funkcjonariuszom, którzy chcieli zamienić dzień wolny na pracę w weekend. Według rzeczniczki Melissy Stratton ponad 100 funkcjonariuszy skorzystało z oferty w weekend. Dodała, że wysłano dodatkową policję „na podstawie analizy, gdzie potrzebna była dodatkowa pomoc w dzielnicach w całym mieście, a także na plażach i Michigan Avenue”.

Oficerowie uderzeniowi byli licznie zaopatrzeni w centrum miasta w sobotę wieczorem. Nie było żadnych doniesień o niesprowokowanych atakach tłumu, takich jak te z zeszłego weekendu.

McCarthy był niedostępny dla komentarza w niedzielę.

Od niedzieli miasto nie wydawało się być na dobrej drodze do weekendu tak krwawego jak ostatni, kiedy postrzelono 53 osoby, w tym dziewięć śmiertelnie. Mimo to suma od piątku po południu do niedzieli wieczorem wyniosła 34 rannych i pięciu zabitych.

„Im jest cieplej, tym częściej obserwujemy przemoc i prawdopodobnie jest to bardziej wynikiem przebywania ludzi na zewnątrz” – powiedział Dennis.

Około 2 nad ranem w niedzielę Dilce siedział w pojeździe przed swoim domem w bloku 1300 North Lorel Avenue, gdzie mieszkał przez większość swojego życia, powiedzieli sąsiedzi i rodzina. Postrzelony kilka razy, został przewieziony do Strogera jako pacjent „potrójnego zera”, prawdopodobnie martwy w dniu przyjazdu.

Po stwierdzeniu śmierci Dilce'a Dennis wskazał ranę w pobliżu lewej pachy i zasugerował, że śmiertelna kula przebiła jego aortę lub inną główną tętnicę.

– Chicago Tribune

pl_PLPolish