Geoff Ziezulewicz, reporter Tribune
27 czerwca 2014
Obejrzyj wideo Tutaj.
W piątek wieczorem na oddziale urazowym szpitala Strogera Michael Soto stał przy kobiecie i uważnie obserwował, jak chirurg opatrywał jej uraz nogi, gotowy pomóc w każdy możliwy sposób.
Kobieta, której noga została złamana, wiła się z bólu na łóżku, gdy chirurg wiercił. Otoczony sprzętem pierwszego świata i zespołem personelu, Soto, sanitariusz szpitala marynarki wojennej, był o wiele dalej od pola bitwy, gdzie ostatnio musiał radzić sobie z tak makabryczną traumą.
Urodzony w Lake Villa mężczyzna został wysłany w 2011 r. do Afganistanu jako „lekarz” wraz z plutonem Korpusu Piechoty Morskiej. Jedynym co posiadał, aby móc leczyć rannych na polu bitwy, było jego wyszkolenie i zaopatrzenie, które miał przy sobie.
„Walka to coś w stylu: 'OK, oto twoja torba medyczna, idź zająć się kilkoma Marines'” – powiedział 24-letni podoficer 2. klasy. „Nie masz lekarza, nie masz pielęgniarki obok siebie. Jesteś tym”.
Soto, który obecnie stacjonuje w Stanach Zjednoczonych, bierze udział w nowym partnerstwie między Strogerem a Lovell Federal Health Care Center w Północnym Chicago, które ma na celu zapoznanie personelu medycznego Marynarki Wojennej z cywilną stroną opieki nad pacjentami urazowymi.
Tylko drugi taki program w kraju, inicjatywa pozwala marynarzom takim jak Soto pracować na zmiany w Stroger — szpitalu publicznym prowadzonym przez hrabstwo Cook, który zajmuje się setkami przypadków urazów każdego miesiąca. Tam uczą się o leczeniu urazów na poziomie wyższym niż pole bitwy, jednocześnie utrzymując swoje umiejętności na wysokim poziomie. Personel szpitala korzysta również z wiedzy tych, którzy widzieli i leczyli urazy na polu wojny z pierwszej ręki.
Marynarze wykonują różne prace w ośrodkach takich jak Lovell lub sąsiednim Great Lakes Recruit Training Command, od techników laboratoryjnych po fizjoterapeutów i administratorów. Ci, którzy są wysyłani z jednostkami bojowymi, uczą się tamować krwawienie i otwierać drogi oddechowe w chaosie strefy wojny, dopóki nie przyleci śmigłowiec ewakuacji medycznej, aby zabrać ofiarę. Ale są to umiejętności, którymi rzadko mogą się tutaj wykazać.
Takie „nietrwałe umiejętności” nieuchronnie stają się nudne, jeśli nie są regularnie wykorzystywane, według dr Farana Bokhari, przewodniczącego działu usług przedszpitalnych i resuscytacji urazowej Strogera oraz architekta partnerstwa. Te umiejętności muszą pozostać dopracowane na wypadek, gdyby przyszłość miała przynieść, powiedział. Soto i inni pracownicy marynarki pracujący w Strogerze mogliby zostać ponownie wysłani do Afganistanu, na misje humanitarne lub inne zadania.
Przedstawiciele Strogera poinformowali, że w trakcie programu sanitariusze są traktowani jako połączenie studenta ostatniego roku medycyny, pielęgniarki i ratownika medycznego.
„Niektórzy z nich są bardzo doświadczeni” – powiedziała Bokhari. „To nie są niedoświadczeni studenci medycyny z krainy fantazji. Widzieli krew i flaki”.
Zdaniem dr Andrew Dennisa, chirurga urazowego w szpitalu Stroger i kierownika oddziału usług przedszpitalnych i ratunkowych, personel cywilny szpitala Stroger chętnie dowiadywał się o opiece nad pacjentami z urazami doznanymi w strefie wojny oraz o przypadkach, które rzadko pojawiają się w szpitalach w Chicago.
„Nie widzimy wielu obrażeń spowodowanych wybuchami” – powiedział Dennis. „Nie widzimy aż tak wielu obrażeń spowodowanych przez karabiny o dużej prędkości, jeśli już. To z pewnością wspaniale, że ta wiedza specjalistyczna wraca z teatru działań wojennych i przynosi nam te lekcje edukacji”.
Program, mający zaledwie kilka miesięcy, będzie również przydatnym szkoleniem dla personelu marynarki wojennej, który nie został wysłany na misję, według porucznika Stana Hovella, pielęgniarki marynarki wojennej, która nadzoruje szkolenie personelu w Lovell i kończy własną rotację Stroger. Sanitariusz wahający się przy pierwszym widoku krwi w środowisku wysłanym na misję może okazać się kosztowny, powiedział.
„Ważne jest, aby zapewnić im tego rodzaju szkolenie tutaj, aby mogli zobaczyć, jak zatamować krwawienie i uratować życie” – powiedział Hovell. „Nabywają te umiejętności i zabierają je z powrotem do Marynarki Wojennej”.
Bliskość hrabstwa Cook i fakt, że hrabstwo to ma jeden z najwyższych wskaźników „ran penetrujących”, takich jak rany postrzałowe i pchnięcia nożem, uczyniły Lovell idealnym partnerem dla Marynarki Wojennej, powiedział dr Jared Bernard, porucznik i chirurg, który pomaga prowadzić program ze strony Marynarki Wojennej.
Jak dodał, choć podobieństwa między personelem Strogera a personelem medycznym marynarki wojennej mogą nie być na pierwszy rzut oka oczywiste, w Chicago stosuje się takie same rygorystyczne protokoły leczenia urazów, podające adrenalinę, jak w szpitalu wojskowym w Afganistanie.
Taka opieka w strefie wojny wymaga po prostu mniej technologii i innych udogodnień pierwszego świata, powiedział Bernard, 37-letni weteran z Afganistanu, który będzie pracował jeden tydzień w miesiącu jako chirurg w Stroger podczas swojego trzyletniego zadania w Lovell. Opieka nad cywilnymi urazami często wynika z innowacji w strefie wojny, powiedział, a wszystko, od opasek uciskowych po transporty śmigłowcowe, pochodzi z konieczności pola bitwy.
W Stroger sanitariusze zazwyczaj pracują na 12-godzinnych zmianach, podczas których widzą różnych rannych przychodzących i odchodzących. W zeszły piątek wieczorem pomogli opatrzyć mężczyznę uderzonego kijem baseballowym i innego, który przyszedł dźgnięty i zakrwawiony. Sanitariusze wyglądali jak każdy inny cywilny członek personelu i łatwo i sprawnie komunikowali się ze swoimi cywilnymi odpowiednikami.
„Dobra robota, sanitariuszu” – powiedziała pielęgniarka Strogera, Lisa Biancalana-Marsh, do jednego z nich, gdy personel gromadził się wokół rannego mężczyzny, którego pomagali leczyć.
Starszy sierżant marynarki wojennej 2. klasy Dwight Koontz stał z kolegą sanitariuszem Soto przy kobiecie z uszkodzoną nogą i mówił jej, że „już prawie koniec”, podczas gdy chirurg ją operował.
Soto i inni powiedzieli, że czują się, jakby znajdowali się w środowisku edukacyjnym, w którym ich wiedza na temat opieki nad osobami z traumą może wznieść się na wyższy poziom.
Sanitariusze, którzy wysyłani są z Marines, jak podoficer 2. klasy Karl Gieseke, leczą pacjentów tylko na polu bitwy i nigdy ich nie widzą, gdy helikopter odlatuje ich podopiecznego. Stroger oferuje im edukację na temat „czwartego wymiaru” opieki nad urazami, powiedział 28-letni mieszkaniec Wheaton.
„Naprawdę fajnie było obserwować, co się dzieje, gdy już opuszczą nasze ręce” – powiedział.
Sanitariusze pracujący w Stroger powiedzieli, że odczuwali znacznie mniejszą presję w szpitalu powiatowym niż podczas służby, wśród innych różnic. Soto uważa, że jego służba lepiej przygotowała go do służby w Stroger. Wie, jakie pytania zadawać i uważa, że praca w Stroger to „łatwe przejście” z pola bitwy, powiedział.
Gieseke powiedział, że podczas swojej służby w Strogerze widział, jak różne mogą być rany postrzałowe. Rany w Strogerze wydawały się niemal w porządku w porównaniu z tym, co widział, gdy był na misji w Afganistanie w 2011 r., gdzie leczył rannych żołnierzy piechoty morskiej.
Uszkodzenia tkanek mogą być dość poważne i brudne, gdy są wyrządzane przez szybkostrzelne karabiny używane na polu bitwy, powiedział. „Ale wiele z tego, co tu widzieliśmy, to były po prostu pociski z broni krótkiej o niskim kalibrze i niskiej prędkości, które trafiały w ciało i (produkowały) naprawdę czysty otwór”, powiedział Gieseke. „To mnie trochę zaskoczyło”.
Będąc lekarzem w Afganistanie w latach 2011 i 2012, Soto wspomina, że nie tylko opatrywał rany postrzałowe, złamania i amputacje, ale także odpowiadał na ogólne pytania medyczne od swoich żołnierzy piechoty morskiej w czasie przestoju i pokazywał im proste rozwiązania medyczne, które pozwalały mu się odciążyć, gdyby musiał leczyć więcej niż jedną osobę na raz.
„Pędzisz 100 mil na godzinę, po prostu robisz, co możesz” – powiedział Soto. „Nie wiesz, czy inny facet nie zostanie ranny, więc szybko opatrujesz jednego, żeby się pospieszyć, bo coś może się stać innemu facetowi”.
Soto dodał, że oprócz wolniejszego tempa pracy w Strogerze leczy pacjentów o zupełnie innym pochodzeniu niż żołnierze piechoty morskiej, z którymi służył.
„W rejonie Chicago są gangi i bieda” – powiedział. „W wojsku są zdrowi ludzie. Każdy ma dobre tętno, każdy ma w większości dobre ciśnienie krwi”.
Soto powiedział, że potrafił mówić bardziej bezpośrednio i zachowywać się mniej czule w stosunku do Marines niż do pacjentów Strogera. Łączyła go również bardziej osobista więź z pacjentami w mundurach, żołnierzami, z którymi mieszkał i związał się w Afganistanie.
Koontz powiedział, że robił wszystko, co robiła jego jednostka piechoty morskiej, gdy był wysłany do pełnego przemocy dystryktu Sangin w prowincji Helmand przez osiem miesięcy w 2011 roku. To było szalone środowisko, powiedział 29-letni ojciec dwójki dzieci, a codzienne misje jednostki obejmowały patrole bezpieczeństwa, czyszczenie w poszukiwaniu IED, leczenie chorych mieszkańców wsi i wykonywanie „pracy public relations” z lokalnymi mieszkańcami.
„Potem, gdy ktoś został ranny, zajmowałem się nim” – powiedział Koontz. „Moja praca jako sanitariusza zawsze była na pierwszym miejscu, ale jeśli musiałem być strzelcem, to nim byłem”.
Oddział urazowy Strogera to istny róg obfitości zaopatrzenia i personelu, udogodnień, których Koontz w dużej mierze nie potrzebował, gdy służył w Marines.
„Cokolwiek ze sobą (na misje) zabierałem, to miałem” – powiedział Koontz. „Gdybym tego nie zabrał, nie mielibyśmy tego”.
Jak powiedział, głównym obowiązkiem sanitariusza na polu walki jest zatamowanie krwawienia i zapewnienie drożności dróg oddechowych do czasu ewakuacji rannych, ale w szpitalu Stroger ratownicy medyczni zatrzymują krwawienie jeszcze przed przybyciem pacjentów.
„Nikt do ciebie nie strzela, więc w ten sposób jest o wiele łatwiej” – powiedział Koontz o swoim czasie w Stroger. „Spodziewałem się, że będzie o wiele gorzej”.
Partnerstwo Navy-Stroger pomogło również personelowi cywilnemu lepiej zrozumieć świat medycyny wojskowej, według Biancalana-Marsh. Personel nie był do końca pewien, ile młodzi marynarze będą w stanie udźwignąć, powiedziała, dopóki nie dowiedzieli się, co Koontz, Soto i Gieseke zrobili podczas swoich rozmieszczeń.
„Po zobaczeniu tego, zaczęliśmy je w pełni wykorzystywać” – powiedziała. „Zszywają, pobierają krew. To bardzo potrzebna ręka i pomoc”.
Soto powiedział, że kiedy cywile pojawili się tam po raz pierwszy, nie wiedzieli tak naprawdę, kim jest sanitariusz.
„Musisz ich edukować w zakresie (wojskowych) gałęzi” – powiedział, uśmiechając się. „Pytają: „Jak tam armia?”
Twitter @JournoGeoffZ
Prawa autorskie © 2014 Chicago Tribune Company, LLC